Ostatnimi czasy(miesiąc) mało czasu poświęcam znajomym w tym Tomowi. Postanowiłam, że nie mogę się narzucać, bo wiecie, jak działają chłopcy. To oni zdobywają, a nie są zdobywani. Dlatego też ograniczyłam jakiekolwiek spotkania z ludźmi związanymi z Tomem, bo przypadkowo na siebie trafiamy. Nie ma, co się dziwić skoro grupka składa się z 9-10 osób.
Dlatego, kiedy w piątek zostałam zaproszona na grilla, a może po prostu się wprosiłam, poczułam się jak na jakiejś przepustce z więzienia. Będąc zamknięta w czterech ścianach z książkami, dodatkowymi zajęciami, projektami i tym podobnymi, ciężko wrzucić na luz, więc ten grill dał mi trochę nadziei. Grill okazał się w miarę dużą imprezą, bo była nas aż 5, później 7, nie mogło zabraknąć tam Toma. Na początku były problemy ze zgraniem, ponieważ jak to młodzież, ciężko było zwołać wszystkich koło 18, żeby jechać na zakupy, a nie robić jakieś gówno, typu 'kto co przyniesie, to będzie jadł'. Kolejnym problemem okazało się to, że Tom pojechał do miasta, a bez niego nie można przecież nigdzie jechać (o ironio). Żeby skończyć już tematykę problemów... Byłam jedyną osobą, która ma abonament, co za tym idzie, tylko ja miałam, z czego dzwonić, dlatego zostałam sekretarką!
Koniec końców zdecydowaliśmy się jechać do Lidla bez Toma, znaczy mieliśmy się z nim spotkać na miejscu, ale zanim to się stało musiałam dzwonić do niego z 4 razy średnio, co 5 minut, więc jak łatwo obliczyć, czekaliśmy na niego co najmniej 20 minut. Dzwoniłam, można powiedzieć, że na polecenie Adriana, bo teoretycznie mieli się tam spotkać, żeby wybrać produkty do burgerów.
Tom wszedł do sklepu w towarzystwie jakiejś czarnowłosej dziewczyny. Nie mogę powiedzieć, że mnie to nie poruszyło, bo chyba wstrzymałam oddech na parę sekund, co nie uszło uwadze mojej koleżanki, ale, kiedy dziewczyna zmieniła kierunek i sam Tom do nas podszedł, ulżyło mi.
Przywitaliśmy się, daliśmy sobie po buziaku i można powiedzieć, że poszliśmy od razu do kas, bo chłopcy wszystko znaleźli. Później poszliśmy do samochodów, jednego Toma, drugiego Adriana, którym przyjechaliśmy. Zauważając pęknięty zderzak musiałam zwrócić mu na to uwagę, na co dostałam propozycję wracania na nogach. Przybrałam minę typu 'trudno', żeby po chwili usłyszeć od Toma, że w jego samochodzie nie ma miejsca. Nie wiem czy już wspominałam, że przyjechał sam. Oczywiście wszystkie oczy zwróciły się w moją stronę, Toma dlatego, że do mnie mówił, a całej reszty, dlatego że wiedzą, że nie jest mi obojętny. Na całe szczęście nie wmurowało mnie to tak, jak pewnie by było jakiś czas temu i od razu zapytałam, skąd pomysł, że w ogóle chciałabym z nim gdziekolwiek jechać. Na dobrą sprawę, nie powinnam chyba tego mówić, a nuż chciał się ze mną umówić i zabrać mnie do kina... Nie, nawet ja w to nie uwierzę. Zapaliliśmy jeszcze i rozjechaliśmy się, wszyscy pojechaliśmy na miejsce całego wydarzenia, a Tom, jako że chadza własnymi ścieżkami, rzekomo wybrał się do domu
Na Toma czekaliśmy też tylko 40 minut i dzwoniłam tylko 2 razy. Zresztą, jak już przyjechał wszystko było już gotowe, a ja z Julką wypiłyśmy już po jednym piwie. W każdym bądź razie było dosyć przyjemnie. Mogłam poobserwować, jak się schyla i wypina swoje pośladki w moją stronę, zapewne nieświadomie i niecelowo, ale zawsze to coś! Adrian stwierdził, że mam wielki, gruby tyłek, ku rozbawieniu Toma, który bardzo wnikliwie obserwował moją reakcje, oczywiście z uśmieszkiem niedowierzania na twarzy. Chwilę też rozmawialiśmy o jego przyszłości, co mnie od dawna zastanawiało. Nie jestem pewna czy wspominałam o jego szkole, której nie zamierza ukończyć. Znaczy w sumie to chyba zamierza, ale nie zależy mu na zdaniu tego egzaminu zawodowego. Pomińmy to, bo nie potrafię jeszcze określić wizji jego świata.
Kiedy już wyśmiali mój wstręt do jedzenia i przyrządzania mięs i zaczęli konsumować swoje burgery, moja myszka ubrudziła się jakimś sosem. Wiecie jak to jest w filmach, typowo przy kąciku ust taka malutka kropeczka. Gdybym siedziało obok niego, a nie koło Adriana, pewnie bym ją wytarła, ku jemu niezadowoleniu, bo zawsze jak go dotykam się wzdyga. Nie, żebym dotykała go przy każdej możliwej okazji, po prostu uwielbiam męskie brody i ile razy takową widzę, muszę ją dotknąć. Tego dnia Tom taką miał i dotknęłam jej już w Lidlu, także nie chciałam przeginać. Nie odrywając oczu od jego twarzy, powiedziałam: 'Skarbie, pobrudziłeś się, o tutaj', wskazując miejsce na mojej twarzy. Oczywiście odwrócił się w moją stronę, a jak! Chwilę później, czyli jakieś ułamki sekund jego język wykonał bardzo zwinny manewr zlizywania. Nie wiem gdzie wtedy patrzał ani gdzie patrzyli wszyscy inni, ale ja obserwowałam jego język, jakby w zwolnionym tempie. Może to przez te piwa, które wypiłam.
To by było chyba na tyle z tamtego wieczoru., bo sama szybko zmyłam się do domu, co może było błędem, bo Tom dopiero jechał odstawić samochód z myślą napicia się. Chociaż pewnie i tak nic by się fajnego nie wydarzyło, odkąd ma samochód nie pije zbyt dużo.
Informacja z ostatniej chwili: Mam manie na punkcie butów i uwielbiam, co jakiś czas kupować nowe i ogólnie obserwować buty innych. Tom miał Adidas ZX 750, w których się zakochałam, ale znacie ten ból, kiedy są tylko męskie. Dzisiaj przeglądałam stronę adidasa w poszukiwaniu jakiejś nowej zdobyczy i oglądając tylko mój rozmiar znalazłam dokładnie takie same. Nie myśląc zbyt dużo, kupiłam je. Teraz się tylko zastanawiam, jaka będzie reakcja ludzi, kiedy zobaczą mnie w męskich butach i reakcja Toma widząc, że mam takie same buty jak on. To będzie musiało być ciekawe! A najważniejsze, że napiszę o tym!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz